Zanim uznacie mnie za szalonego Słowianina w sukni, uspokoję od razu, że piszę to w legginsach.
Wróćmy jednak na chwilę do czasów, gdy legginsy nie istniały.
Ledwo kto kojarzy jeszcze własny strój ludowy. Gdzieś w zagłębiach internetu i na tyłach muzeów migają nam przykurzone tradycyjne ubrania. Ledwo umiemy nazwać niektóre elementy dawnych strojów, a co dopiero mówić o głębszej symbolice.
Na przekór zanurzmy się więc bardzo głęboko.
Z góry uprzedzam, że jeśli komuś w ogóle obce jest tytułowe pojęcie, to obcy i niezrozumiały wyda mu się też ten artykuł.
A mimo to zacznijmy.
Ochronne nakrycia głowy
Gdy świętowałam pierwszy raz Noc Kupały, moja instruktorka gimnastyki słowiańskiej poleciła nam zrobić sobie wianki. Ale nie takie zwykłe – powiedziała – tylko takie „z rogami”.
Następnie wyjaśniła nam, że te rogi służą ochronie (a mój złośliwy kolega dodał, że to wianki zaczepno-obronne).
Dlatego też wianki ukraińskie czy nasze ludowe zazwyczaj były „rogate”, w przeciwieństwie do „płaskich”, zbitych wianków, które plecie się obecnie najczęściej czy widuje w filmach.




Wydało mi się to dość ciekawe, ale raczej nie istotne.
Pól roku później trafiłam na książkę „Kultura ludowa Słowian” Kazimierza Moszyńskiego z 1925 roku. W tomie pierwszym nie ma za wiele o wierzeniach czy kulturze, więc za wiele sobie nie obiecywałam, przeglądając zdjęcia narzędzi i stogów siana. Na końcu książki jest jednak również dział o m.in. nakryciach głowy, a w nim pojawiła się bardzo celna uwaga:
„ Już Pallas, podróżując w roku 1768 z Petersburga (…) zanotował,(…) że tamtejsze wieśniaczki noszą szczególniejszego rodzaju okrycie głowy, jakiego nigdzie indziej nie spotkał, (…) „sztywną płaską czapkę na głowie, której brzeg (…) tworzy dwa kąty w rodzaju tępych
rogów. (…) Jest bardzo prawdopodobne, że owe dwa rogi nie wytworzyły się li tylko pod działaniem pobudek estetycznych, lecz kryją w sobie sens głębszy. Badając zaś genezę dwurożnego nagłownego stroju, nie wolno pominąć różnych trój- cztero- i sześciorożnych (czapek, noszonych przez mężczyzn (…) u Słowian północnych, Finów etc, tym bardziej, że i zawoje kobiece formują tu i owdzie (np. u Rusinów na Bukowinie) w strój czterokątny.”
Muszyński dodaje, że rogi czasem są, ale ich nie widać, bo okrywa je np. chusta lub inne przyozdobienie.
Mieć rogi, ale spowite w kwiecistej chuście – oto najlepsza życiowa strategia.
Jak celnie zauważył mój tata, „rogi ochronne” zdobią też dachy chińskich czy japońskich świątyń, a więc nie jest to koncept słowiański ani nowy.

A tak swoją drogą, zobaczmy, jak wyglądają modne nakrycia głowy na wieczór panieński…

Nie wszystkie nakrycia głowy były „rogate”, ale mają jedną wspólną cechę: były.
- dawne kobiece nakrycia głowy bardzo często zakrywały włosy u mężatek. Młode dziewczyny mogły nosić rozpuszczone włosy. Echa tego widzimy do dziś, bo czyż przed wojną porządna kobieta mogła się pokazać bez kapelusza, przy wejściu do cerkwi nie zakłada się chustki, a mężatki na Bliskim Wschodzie z zasady nie zakrywają włosów?
- Tutaj chcę wtrącić praktyczną uwagę wyjaśniającą, że młode dziewczyny były „przy domu” – widzieli je domownicy, kuzyni, sąsiadki etc. Gdy wychodziły za mąż, często jechały „do obcych”, gdzie były już cudze kuzynki, bracia i sąsiadki i taka ochrona mogła się zdecydowanie bardziej przydać. I my dziś po domu chodzimy z rozpuszczonymi włosami i bez makijażu, ale gdy jest przed nami wyjątkowo trudne wydarzenie wśród obcych,wciąż mamy tendencję do nakładania makijażu, ostrych jak noże szpilek i biżuterii (upraszczam).
- Mężczyźni jeszcze do niedawna też nie ruszali się z domu bez kapelusza.
Bardzo częstym motywem jest czerwone obszycie gdzieś wokół czoła, czerwone denko czapki, cylindra, kapelusza, czerwona krajka lub opaska wokół czoła, a także czerwona chustka. Muszyński nieśmiało sugeruje nawet, by przyjrzeć się męskiej rogatywce: z rogami i czerwonym denkiem.
(porównaj: czerwona nitka wiązana wokół przegubu dłoni lub nad kołyską przez m.in. Hucułów czy Kabalistów)
Skoro już jesteśmy przy ochronnym kolorze czerwonym, przejdźmy do kolorystyki i haftów na ubraniach.
Ochronne aspekty słowiańskiej odzieży
O aspekcie ochronnym odzieży utkanej przez kogoś, kto nas kocha, z naturalnego materiału, który rośnie blisko domu vs plastikowego ubranka z chińskiej fabryczki, pisałam już tu.
To nie jest miejsce na opisanie złożonego świata ludowych haftów przy bogactwie ornamentyki, technik i znaczeń w całej Polsce. Zacytujmy więc tylko dla orientacji fragment o ręcznikach białoruskich z Podlasia, bo dotyka istoty rzeczy:
„Symbolika białoruskiego ręcznika obrzędowego wyłaniała się już podczas przędzenia nici z lnu. W mitologii słowiańskiej nić symbolizowała życie ludzkie, natomiast przędząca ją kobieta stawała się twórcą losu człowieka. Specyficzne właściwości (…) wynikały nie tylko z jakości nici, tkaniny i splotu, lecz także z rodzaju wyhaftowanego wzoru i użytych kolorów. (…) W różnorodnych ornamentach i ich barwach zaszyfrowanych było wiele znaczeń oraz opowieści o losach człowieka. Kobiety wyszywając ręcznik obrzędowy, „wkładały w niego cząstkę własnej duszy”. (…) umieszczano starożytne symbole Słońca, Matki – Ziemi, postaci dawnych bogów, takich jak Jaryła, Perun, zmarłych przodków, duszy, ognia, życia, rodziny, dobrobytu, wiosny, urodzaju, płodności, dziecka, miłości, piękna, młodości, czystości, energii i inne.”
LOS CZŁOWIEKA NA PŁÓTNIE WYHAFTOWANY RĘCZNIK OBRZĘDOWY JAKO SYMBOL KULTURY MATERIALNEJ BIAŁORUSINÓW Z PODLASIA, Alicja Joanna Siegień-Matyjewicz
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, 2020
(Jeśli dla kogoś to wszystko jest oczywiste i chce wejść jeszcze głębiej, to na pewno znajdzie coś dla siebie w tym artykule, w sekcji pt. „Ornamentyka: etnografia porównawcza a spekulacja”. Tu tylko zaznaczmy, że M. A. Kaczajewa uważa, że ornamenty ludowe tworzą „wibracyjne siatki ochronne” i że ma znaczenie, że „
tworzą zamknięty pierścień wokół kończyn, szyi (kołnierz, rękawy). ) i samego ciała (pas, rąbek)." https://vk.com/wall-59201230_18764
Tu można się zaprzeć, że to wszystko nieważne, bo stroje ludowe z niesamowitymi nakryciami głowy i koralami noszono przecież tylko od święta, a nie na co dzień. To prawda! Ale czyż nie właśnie przy wyjątkowych okazjach potrzebujemy szczególnej ochrony, a nie na co dzień, gdy siedzimy bezpiecznie w domu otoczeni życzliwymi przyjaciółmi?
Jeśli się nam to wydaje śmieszne, to porównajmy: amulet zabrany na rozmowę o pracę, welon zakrywający twarz i głowę panny młodej, „power suit”, szpilki, mocny makijaż do biura w latach 80.
Pas – krajka
Jak zauważa dalej Kazimierz Moszyński:
dawne pasy słowiańskie były najprawdopodobniej materjalne, wełniane. Rzemienne, jeśli były używane, odgrywały zapewne o wiele mniejszą rolę. (…) Wełniane pasy słowiańskie bywają, zarówno na północy (np. u Polaków), jak i na południu (np. u Bułgarów, Czarnogórców), bardzo długie: można je nawet kilka razy owinąć dokoła ciała. (…) Podkreślmy jeszcze jeden zajmujący szczegół, który, być może, pozostaje w związku z dawnością wełnianych pasów. W wielu mianowicie regionach Polski, gdzie są noszone skórzane i wełniane pasy, tylko drugie należą do stroju uroczystego i niedzielnego; pierwsze zaś są używane na co dzień, w podróży itp. (…) Pas jest uważany w wielu regionach Słowiańszczyzny za jedną z najważniejszych części ubrania.
Wyszywaną krajkę do dziś nosi się podczas obrzędów takich, jak Dziady. Krajki i pasy są też elementem wielu strojów ludowych.
W tym miejscu rozważmy, że mężczyzna bez paska jako zjawisko zaczął się pojawiać dosłownie ze 30 lat temu, tymczasem kobiety doprowadziły się w pewnym momencie lat 90. i 2000 do tego, że nosiły spodnie-biodrówki i topy do pępka…

Na chwilę przypomnijmy sobie niezawodną optykę naszych babć, które od zawsze ostrzegały, że po prostu nie można nigdzie chodzić z gołym brzuchem i nerkami, nie narażając się na niechybną utratę energii i zdrowia.
Spójrzmy jeszcze raz na miejsca, które wyszywa się na ludowej koszuli, okręca pasem i chroni w szczególny sposób:
Na koniec przypadkowo wkleję schemat przedstawiający główne czakry człowieka, a wnioski pozostawię patrzącym.
