Zwyczaje

Jakie zwyczaje mieli dawni Słowianie? Czy wpływają one na nasze dzisiejsze zwyczaje?

Najpierw kilka ciekawych artykułów i publikacji o wierzeniach Słowian.

Małżeństwo i magia – Magic,marriage, merry-making, Aleksandr A.Gura,Olga A.Ternovskaya,Nikita A.Tolstoy, Kurier Unesco, 1978

Stosunek do przyrody – Przegląd Przyrodniczy XXIX, 4 (2018): 114-140, Joanna Szmuc, Społeczeństwo wobec przyrody – związki przyrody z człowiekiem w zwyczaJach ludowych w polSce i wybranych kraJach europy

OBLICZA PRZYRODY W WYOBRAŻENIACH DAWNYCH SŁOWIAN, Kamila Musiał1(A,B,C,D,E,F,G)1Instytut Zootechniki, Państwowy Instytut Badawczy, Zakład Systemów i Środowiska Produkcji

Błogosławieństwo

Na swojej stronie pięknie pisze o błogosławieństwie matki Anna Wrzesińska:

Istota błogosławieństwa to stworzenie przez matkę ochronnego kokonu wokół dziecka. Kokonu, dzięki któremu unika ono nieszczęść i kieruje swoje czyny na prawidłowe tory, nie tracąc energii na próżno.

Błogosławieństwo działa niezależnie od odległości i jest najsilniejszym amuletem ochronnym. Uważa się, że człowieka, którego błogosławiła matka nie da się zranić.

Równie trafnie o mocy błogosławieństw, tym razem kobieta-mężczyzna, pisze Gosia:

Szanujcie, módlcie się za swoich mężczyzn. Błogosławcie im każdego dnia, każdej minuty.

A może zamiast błogosławić mu, przeklinacie go. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, nie mamy świadomości jak często w ciągu dnia przeklinamy swego mężczyznę – najczęściej w myślach. Patrzę na ścianę, brudna – nie pomalował. Wsiadam do samochodu, brudny – nie umył. (…)

A potem idziemy w świat tam szukać szczęścia i spełnienia.
A więc OZNAJMIAM: Nie znajdziemy go tam!

Biesiada

Frans Geffels, Uczta w Jaworowie, 1684

W Encyklopedji Staropolskiej Zygmunta Glogera z 1900 roku czytamy pod hasłem „biesiada”:

Biesiada, posiedzenie wesołe przy napitku i potrawach,uczta, cześć, bankiet, lusztyk, gody, godowanie, ucztowanie, zabawa. Lud wiejski nazywa biesiadą każdą uroczystość rodzinną, a mianowicie wesela i chrzciny, w których starym zwyczajem cała wieś bierze udział, tak jak dawniej po domach szlacheckich całe sąsiedztwo; stary bowiem obyczaj był wspólny całemu narodowi. Uczta miała ściślejsze niż biesiada znaczenie i dlatego pod wyrazem uczta będą podane opisy dawnych uczt. O biesiadach mawiano: 1) Kiedy siedzisz przy biesiadzie, nie myśl o żadnej zwadzie. 2)Biesiada rzadka bez błazna (Rysiński). 3) Biesiada sucha —(tyle) co pijany bez piwa (Knapski). 4) Bogatego pokuta —ubogiego biesiada (Knapski). 5) Siedem — biesiada, dziewięć — zwada.

Brama

Bramy, prawda, robili sze ranisze, spotykaji [=
spotykali], bramy jak nastrojo, stolik posta-
wiony i teraz bramy robio kWiZW30. Tam
gdzieś na drodze, dzie zielona brama, nu,
pozdrawiajo [nowożeńców], winszujo… robio
bramy gdziekolek… brame robio koło rzeki
tutej, na moście jeszcze jedna, a tutej wo bli-
że… Wot niedawno żeż wesele była, to ile bra-
mow tutaj o, tam ji koło kościoła jedna, tedy
tutaj, koło Ronczka druga…

Słownictwo polSzczyzny gwarowej na BraSławSzczyźnie, Janusz Rieger, 2014

Szczerze mówiąc nie znalazłam nigdzie informacji, skąd zwyczaj robienia „bramy”, ale jeszcze za moich czasów zdarza się, że jadę przez jakąś wieś weekendową porą, a tam – brama…

Czary

U ludu naszego najbardziej zakorzenioną jest wiara w czary: mleczne, miłosne, myśliwskie, wzrokowe,lekarskie, oraz dotyczące suszy i pogody. Mamy cały słowniczek wyrazów,odnoszących się wyłącznie do czarów i zamawiań. Narzucić komu czary wzrokiem lud polski nazywa w różnych stronach: ozionąć, zazionąć,zaziorać, przekosić, uroczyć i (za pomocą tchnienia) nadąć.Pojęcie czarowania wyraża się u ludów aryjskich przeważnie słowami czynić, robić. Lud polski używa wyrazów oczynić, odczynić,uczynek, w znaczeniu czarów. Gdy z wprowadzeniem chrześcijaństwa do krajów europejskich rola czarodziejów — kapłanów — znachorów upadła,465resztki jej dostały się czarownicom, wiedźmom, babom bez rodziny imienia, istotom poniewieranym w społeczeństwie, które, aby sobie nadać znaczenie, często uciekały się do praktyk czarodziejskich i same w nie wierzyły.

Zygmunt Gloger, Encyklopedia Staropolska, 1900

Dary

Dary,podarunki, zależnie od okoliczności, którym towarzyszyły, miały różne nazwania: Na imieniny dawano wiązanie, na Nowy rok powszechny był w Polsce zwyczaj dawania kolędy; podarek za dobrą nowinę zwał się nowinne, za znalezienie rzeczy zgubionej — znaleźne,ofiara dla dziedzica lub zwierzchności — poczesne, dla narzeczonej —zalotne; powracając z miasta lub podróży przywożono gościniec. W darach przesadzali się Polacy(…) Wszystkie pamiętniki historyczne i dawne rachunki przepełnione są wiadomościami o darach, które panujący swym podwładnym, panowie królom i królowym, jeden drugiemu między sobą albo swym dworzanom, oficjalistom i czeladzi czynili.

Zygmunt Gloger, Encyklopedja Staropolska, 1900

Daszki

Stanisław Ostoja-Chrostowski, Przydrożna kapliczka na Litwie, 1928

Do najdawniejszych a najprostszych zabytków z rodzaju świątyń, zaliczyć by można gęsto rozsiane po Słowiańszczyźnie i Litwie, nad źródłami świętemi, nad posągami i figurami nad drożnemi, daszki i kapliczki, które wiejskie przybytki dawniéj też odznaczać musiały. Kapliczki te stawiane na czterech lub dwóch tylko słupkach, osłaniały bożyszcza, źródliska, kamienie, od słoty i napadów ptastwa; późniéj zastosowano je do wzniesionych na miejscu bożyszcz krzyżów i znaków męki Pańskiéj. Tu także wspomnim parkany z bramami, otaczające dęby święte.

Józef Ignacy Kraszewski-Sztuka u Slowian, Wilno, 1860

Drzewa

W Ustce zanotowano zwyczaj informowania drzew o śmierci gospodarza.

Religia Pomorzan we wczesnym średniowieczu, K. Kajkowski, A. Kuczkowski, 2010

W opisie działalności misyjnej św. Ottona wspomniano również, że święty zabronił Pomorzanom kładzenia na groby gałązek. (…) widać wyraźnie jakieś powiązanie między drzewem (…) a kultem zmarłych. Nie wiadomo również, czy zwyczaj ten łączy się jakoś z obyczajem zanotowanym w czasach nowożytnych przez etnografów – kładzenia stert gałęzi w miejscach czyjejś tragicznej śmierci w celu upamiętnienia miejsca oraz zmarłej osoby.

Religia Pomorzan we wczesnym średniowieczu, K. Kajkowski, A. Kuczkowski, 2010

A co ze stroikami?

Groby

Cmentarze polskie i ciał grzebanie. Pomimo przyjęcia chrześćjaństwa, przechowały się długo w narodzie starożytne zwyczaje z czasów pogańskich, a do tych należało rzucanie gałęzi na mogiły przez przechodniów. Poganin rzucał gałąź, aby,gdy stos się nagromadzi, zgorzała ogniem, przez który czyściły się dusze nieboszczyków. Zostawszy chrześćjaninem, czynił długo to samo, ale z modlitwą za umarłych na ustach. Chrześćjaństwo nakazywało grzebanie zmarłych pod kościołami i na cmentarzach, zwykle kościół otaczających. Niełatwo przecież było pokonać dawnezwyczaje, zwłaszcza na Litwie i Rusi, gdzie dotąd jeszcze istnieją cmentarze wiejskie, nieparafjalne, w polach i lasach.

tamże.
Łukasz Stanaszek, Fenotyp dawnych Słowian (VI-X w.) Światowit : rocznik poświęcony archeologii przeddziejowej i badaniom pierwotnej kultury polskiej i słowiańskiej, 2001, Tom 3 (44) , Numer B

Motyw rzeki jako symbolicznej granicy zdają się potwierdzać pomorskie pochówki w łodziach. Na tego typu groby natknięto się m.in. na Górze Chełmskiej koło Koszalina oraz w Cedyni.

Religia Pomorzan we wczesnym średniowieczu, K. Kajkowski, A. Kuczkowski. 2010

Ciekawostką mogą być też stelowe pochówki na Podlasiu.

W Polsce jest też duuużo kurhanów, nie ma żadnej mapy i każdą informację trzeba wyrywać internetowi z gardła, więc na razie odsyłam do kilku świeżych i spektakularnych znalezisk tego typu.

Drużyna weselna

Zygmunt Gloger, Encyklopedja Staropolska t. II, Warszawa, 1900

Kląć

Czasowniki KLĄĆ i KLĄĆ SIĘ pochodzą od tego samego słowa, jeszcze prasłowiańskiego *klęti, klьnǫ ‘rzucać klątwę; przysięgać; mówić słowa, które mają mieć moc sprawczą’. KLĄĆ SIĘ oznaczało zatem ‘zaklinać samego siebie; mówić słowa narzucające zobowiązanie’, a KLĄĆ ‘przeklinać kogoś, złorzeczyć komuś, mówić słowa mające sprawić, by kogoś spotkało coś złego’.

Narodowe Centrum Kultury,https://nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/ojczysty-dodaj-do-ulubionych/ciekawostki-jezykowe/KLNE_sie__ze_nie_KLNE_

Kum

W Warszawie się tak nie mówi, ale na Podlasiu kum to ktoś taki jak bliski przyjaciel, prawie rodzina, czasem – sąsiad.

Leonard J. Pełka w książce „Rytuały, Obrzędy, Święta od czasów słowiańskich po XX wiek” pisze:

„Klasycznym w tym względzie przykładem jest obrzędowa instytucja kumostwa. Poprzez nią to cała wspólnota wiejska uzyskiwała możność symbolicznego uczestnictwa w powitaniu nowego członka swojej społeczności. Stąd też wynikała potrzeba nałożenia na daną instytucję określonych obowiązków społecznych, jak np. zobowiązanie kumów do zapewnienia pełnej opieki dziecku w przypadku śmierci rodziców.

Lanie wosku i cyny

U nas jest to zdecydowanie lanie wosku, ale w Turcji, Bośni, Niemczech, Finlandii i na Węgrzech leje się… cynę. U nas głównie się tym wróży i dotyczy to raczej młodych dziewczyn. W innych krajach lania cyny używa się do wróżenia i leczenia, dlatego więcej o tym w dziale Zdrowie.

To jest jedna z tych rzeczy, jak topienie Marzanny – każdy to robi, ale nikt nie wie, po co. Umówmy się, że to nie ma nic wspólnego ze świętym Andrzejem.

Majenie

Przypuszczać należy, że przejawem tych dawnych tradycji jest również zwyczaj majenia na te dnia [Zielone Świątki] domostwa i całego obejścia zielenią, a zwłaszcza gałązkami lipy, grabu, brzozy (…) buku (…) tataraku

Rytuały, Obrzędy, Święta od czasów pogańskich po XX wiek, Leonard J. Pełka

Miary i wagi

Miary i wagi w dawnej Polsce. Chcąc mierzyć, trzeba mieć jaką znajomą wielkość, aby z nią porównywać nieznajomą, i ta się właściwie nazywa miarą. Taką pierwotną miarą dla każdego człowieka jest np.: palec, dłoń, piędź, stopa, krok, sążeń. Na tych podstawach opierały swoje miary wszystkie ludy starożytne, np. Hebrajczycy (Encykl. kościel., t. XIV, str. 267). Również i w mowie naszych prapradziadów lechickich do najdawniejszych należeć muszą takie określenia np. głębokości: po kostki, po kolana, w pas, w pachy, głęboko na chłopa, na dwa lub trzy chłopy. Ręce rozkrzyżowane poziomo dawały „siąg“ czyli długość, do której sięgały ich kończyny. Tkanina trzymana za jeden brzeg palcami a drugim brzegiem dociągnięta do środka piersi dawała „łokieć wielki“, zaś od palców do pachy — łokieć mały. Później łokieć wielki nazwano „giętym“ lub „strzałą“, miał bowiem długość strzały od łuku, łokieć zaś mały, przyjęty przez kupców, nazwano „kramnym“ a w XVIII w. pozyskał urzędową nazwę „warszawskiego“. Obwód głowy dorosłego mężczyzny dawał także długość zbliżoną do łokcia małego. Największa długość rozwartości pomiędzy końcem palca wielkiego i serdecznego dała „piędzię“. Takich piędzi liczono w łokciu wielkim 4, w małym 3. Szerokość palca wielkiego (w brzuszczu) dała cel, będący 1/24 częścią łokcia małego. Długość stopy, wynosząca około połowy takiego łokcia, szósta zaś część siąga nazwana została „stopą.“ Skok człowieka rozpędzonego uważano za maksymalną miarę kroku ludzkiego, większą od „siąga“ a równą połowie „laski“ czyli pręta i ze stu takich skoków stworzono „staje“, „stajanie“. Zwykły garnek gliniany do warzenia strawy, zwany w staropolszczyźnie „garncem“, stał się miarą nalewną czyli „garncem piwnym“, gar zaś dwa razy większy, używany do przechowywania rzeczy sypkich, został garncem podwójnym czyli „zbożnym“, t. j. zbożowym. Jednem słowem wszystkie miary, które wystarczały pierwotnym Lechitom w ich życiu domowem, noszą po dziś dzień nazwy polskie. Wszystkie zaś ściślejsze, które weszły w użycie skutkiem zawiązania stosunków handlowych z kupcami zagranicznymi, wzięto od sąsiadów i tylko spolszczono ich nazwy cudzoziemskie, a do tych należą: cal, mila, wiertel, łaszt, klofta, tatra, antał, fasa, tuzin, mędel, łut, funt, gwicht, giry, szalki, centnar, gruntwaga, mórg, sznur, huba, łan i inne.

Zygmunt Gloger, Encyklopedja Staropolska, 1900

Na kocią łapę

Kiedyś mówiło się też NA KOCIARSKĄ / KOCIERSKĄ WIARĘ, a to – zacytujmy za J. Karłowiczem „Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy” M. Fedorowskiego – „taka wiara, co nie wierzyli w nasego Pana Boga, jeno w co zobacyli…” [SGP, II, 397]. Samo połączenie NA ŁAPĘ nawiązuje do określenia jednego z nieformalnych sposobów zawierania umów: NA ŁAPĘ lub NA RĘKĘ – ‘z uściśnięciem sobie dłoni na znak zawarcia umowy’ (a więc bardziej zobowiązująco dla obu stron niż „na gębę”, ale jednak bez potwierdzenia w postaci urzędowego dokumentu, jakim charakteryzuje się umowa, którą ma się „na piśmie”).

Narodowe Centrum Kultury,https://nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/ojczysty-dodaj-do-ulubionych/ciekawostki-jezykowe/

Ofiary na kamieniu

W Czechach ślady tych ofiarnisk, znajdują się we wszystkich prawie miejscowościach, nazwanych od treba (ofiara), jako to: Trzebnice, Trzebiste, Trzeblice, Trzebin, Trzeboń, Trzeboc, Trzebic, Trzebetice, itp. (…)  Zdaje się, że w Polsce, a może i w Rusi, śledząc po miejscach od trzeba nazwanych, a dosyć licznych, możnaby odkryć podania o placach ofiarnych i ich szczątki.

Sztuka u Słowian: szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiej. J. I. Kraszewski,
1860

Więcej w dziale Posągi, Bałwany, Kamienie

Palenie zniczy / Żywy ogień / Wieczny ogień

Nazwa „znicz”pochodzi od litewskiego žinys, co oznacza znachora lub czarownika (tego, który zna). Jan Długosz zapisał w swojej kronice, że Litwini mają czarownika o imieniu Znicz, który pilnuje wiecznego ognia w zamku Świętoroga. Późniejsi autorzy nie doczytali i wielu tuzów od Kraszewskiego po Narbutta zarzekało się, że Litwini palili święty ogień, czyli… Znicz.

Tam też ofiary bogom swoim sprawowali i tam ogień wieczny ustawicznie palili, który
Znic nazywali Znicz., aż do Jagiełła, który ich, jak o tym będzie niżej, do Chrystusa
nawrócił.

Kronika Polska, Litewska, Żmudzka i wszystkiej Rusi, Maciej Stryjkowski, 1582
Joachim Lelewel, Cześć balwechwalcza Slawian i Polski, 1855

W każdym razie choć nie do końca tak było, to nazwa się przyjęła.

Innym zagadnieniem jest tzw. żywy ogień. Jeszcze w średniowieczu wierzono, że do codziennych spraw można używać starego, dobrze znanego ognia zapalonego byle czym lub tlącego się gdzieś w kuchni od tygodnia, ale do rytuałów czy uroczystości warto mieć tzw.żywy, nowy ogień. Stąd liczne otwory po świdrach ogniowych (płytkie wgłębienia) w ścianach niektórych starszych kościołów, bo żywy ogień najlepiej krzesać w np. świętym miejscu.

Dużo wcześniej w świecie antycznym, bardzo dobrze znanym chrześcijaństwu, istniał zwyczaj rozpalania z początkiem roku (1 marca) „nowego ognia”. Zgodnie z symboliką solarną, czyniono to w sposób naturalny za pomocą skupionych we wklęsłym zwierciadle promieni słonecznych lub przez pocieranie o siebie gałęzi owocującego drzewa. Pierwszy ze sposobów z powodzeniem stosowany jest w Grecji po dzień dzisiejszy, przy rozniecaniu ognia olimpijskiego.  Także w chrześcijaństwie, obchodzącym swe największe święto o tej samej mniej więcej porze roku, nie mogło zabraknąć odniesienia do przedchrześcijańskiej tradycji niecenia świętych ogni. Obchody  wielkanocne rozpoczynały się w Wielką Sobotę liturgią światła.

Otwory po świdrach ogniowych, Architektura Sakralnan Pomorza Zachodniego, http://architektura.pomorze.pl/Otwory-po-swidrach-ogniowych+648

Dziurki do krzesania żywego ognia znajdują się też w licznych diabelskich i świętych kamieniach, np. w Krzesławicach, obok Świecia czy w Kontrewersie. Dziś też codzienne, zwyczajne rzeczy odpalamy od byle czego, ale jakieś ważniejsze to już raczej nie od kuchenki, tylko jakoś tak bardziej elegancko. No i jest jeszcze temat nie odpalania od świeczki papierosów, bo ginie marynarz – trudno powiedzieć, dlaczego, ale faktycznie odpalanie od świeczki się praktycznie nie zdarza…

Palma wielkanocna

Andrzej Peć, Zachowania religijne i magiczne w obrzędowości wiosennej
mieszkańców Stryszawy w Beskidzie Żywieckim

Pasowanie

W dawnej Polsce jednym z elementów PASOWANIA na RYCERZA było obdarowanie walecznego woja PASEM RYCERSKIM – najważniejszym , obok miecza, symbolem przynależności do stanu rycerskiego. Czasownik PASOWAĆ (o starszej obocznej postaci PASAĆ) do XVI w. miał tylko jedno znaczenie ‘powołać do stanu rycerskiego; dokonać pasowania na rycerza’.

Narodowe Centrum Kultury,https://nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/ojczysty-dodaj-do-ulubionych/ciekawostki-jezykowe/

Powitania

Powitania i pozdrowienia. W przywileju Zygmunta I z r. 1523 herb Pogonia nazwany jest Boże-zdarz i Zdarzbóg. Są to wyrazy używane w Polsce od czasów zapewne bardzo dawnych przy spotykaniu się ludzi. Mówiono także: „Pomagaj-Bóg” lub „Pomaga-Bóg”. Jan Kochanowski we fraszce „Do Pawła” pisze: „Chciałem ci pomagabóg kilkakroć powiedzieć”.

Zygmunt Gloger, Encyklopedja Staropolska t. IV Warszawa, 1900

Sporo słyszy się też o powitaniu „Sława!”, ale jeszcze nie wiem, skąd to się wzięło.

Rozpleciny

Zwyczaj rozplatania warkoczów pannie młodej przed ślubem. O tym odwiecznym polsko-słowiańskim zwyczaju znajduje się cały obszerny rozdział w dziełku „Obchody weselne” przez Pruskiego (pseudonim Zygm. Glogera), Kraków, 1869 r.

Susza

Powszechnym na Słowiańszczyźnie jest wierzenie, że w czasie suszy należy zasilić wodę. Zdarzało się, że w różnych akwenach wodnych albo rzekach topiono żywe zwierzęta, wlewano ich krew, a nawet ( co czyniono na Białorusi ) topiono człekokształtne kukły. (…) W wierzeniach pomorskich uważano, że drapieżny ptak kania swym wołaniem wywołuje suszę. Przeciwdziałać temu miał obrzęd opisany dokładniej dopiero w XIX wieku, tzw. ścinanie kani, odbywające się w dzień Św. Jana (…), do dzisiaj kultywowane na Kaszubach.

Religia Pomorzan we wczesnym średniowieczu, K. Kajkowski, A. Kuczkowski. 2010

Szacunek do chleba

Siadając do posiłku, zawsze Polacy zdejmują nakrycie z głowy, a gdy kęs chleba upadnie na ziemię, podnosząc go całują jakby dla przeproszenia za zniewagę. Żywo to przypomina słowa broszury „Dworstwo obyczajów“ z r. 1674: „Czemu chleb, kiedy z trafunku na ziemię upadnie, całujemy podniósłszy? — bowiem chleb jest święty“. Na stole ziemianina polskiego, w świetlicy, gdzie przyjmował gości, zawsze leżał bochen chleba, białym lnianym domowej roboty obrusem lub ręcznikiem przysłonięty. Tak bywało niegdyś we wszystkich dworachszlachty, i dziś jeszcze widzieć to można u zagrodowejszlachty i włościan na nadnarwiańskiem Mazowszu i401Podlasiu. W wyrażeniach i przysłowiach naszych chlebbardzo często jest wspominany. S. Adalberg w pierwszemwydaniu „Księgi przysłów“ zebrał 179 przypowieści polskicho chlebie.

Zygmunt Gloger, Encyklopedja Staropolska, 1900

To jest bardzo interesujące, że dziś paradoksalnie wielu boi się kromki chleba jak diabeł święconej wody, bo gluten, kalorie…

Szczodrość

Powiązana z typowo słowiańską gościnnością. Sam wyraz jest pradawny, bo jedno ze słowiańskich świąt to np. szczodre gody.

O tym, w jakiej pogardzie nasi przodkowie mieli samo skąpstwo jako cechę i skąpca jako nosiciela tejże cechy, świadczyć może znaczna liczba używanych dawniej, synonimicznych, a przy tym obraźliwych, pogardliwych lub lekceważących określeń człowieka skąpego: SKĄPIEC, SKNERA, KUTWA, DUSIGROSZ, WĘDZIGROSZ (bo zamiast wydawać, wędzi te grosze, żeby je zakonserwować i żeby na dłużej starczyły), LICZYGROSZ, LICZYKRUPA, LICZYGRZYWNA (GRZYWNA to dawna jednostka pieniężna używana w Polsce, Czechach i na Rusi – na Ukrainie do dziś pozostały hrywny, czyli właśnie grzywny), MRZYGŁÓD (bo mrze z głodu, choć na pieniądzach siedzi – taki skąpy), SMAŻYWIECHEĆ, SZPERKA, KLUKA i ZMINDAK.

Narodowe Centrum Kulury, https://nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/ojczysty-dodaj-do-ulubionych/ciekawostki-jezykowe/LICZYKRUPA

Świątynie

Może najdawniejszym i najbardziéj zastanawiającym pomnikiem w tym rodzaju, szczątkiem bałwochwalni Słowiańskiéj, są tak zwane: Polanickie Bołdy — świątynia monolit na sposób Indyjski, jak stare pagody wykuta w skale, a raczéj cała ta góra zamieniona ręką ludzką w świątynię. Niejest to gmach tak ozdobny, tak uderzający pracowitém wykonaniem i rozwiniętą wysoce sztuką, jak bożnice w Mavalipuram i Kaëltasa, w górach Elefanta, Kennery, i Salsett’y, ale ma cóś tego charakteru Wschodniego i przypomina olbrzymie owe Indyjskie pagody.
 Jeśli gdzie, to w Polanickich Bołdach, widziemy żywy ślad związku budownictwa Słowiańskiego z Wschodnio-Indyjskiém; ślad tak dobitny, wyraźny i uderzający, że dziejopisa i badacza oko zwrócić musi mimowolnie na starożytny rodowód nasz z pierwotnéj kolebki Ludzkości, Azyi.

(…)

Najdawniejszém wspomnieniem świątyń pogańskich w Słowiańszczyźnie, jest powieść Arabskiego pisarza Massudy (Memoires de l’Academie de St-Petersb. IV serie, T. II, 1834, p. 319, 321, 340, 358), z połowy X wieku, daleko jednak dawniejsze podania zawierająca w sobie (r. 956 — 957), o które Arabom od IX wieku, lub wprzód jeszcze, mającym ciągłe handlowe ze Słowiańszczyzną stosunki (jak uważa Srezniewski) niebyło trudno. Massudy w rozdziale LXIV swego opisu, tak pisze o świątyniach u Słowian, ze Wschodnią przesadą zapewnie, ale nie bez pewnych danych, które od poetycznéj ich szaty odróżnić można.

 „W kraju Słowian były gmachy przez nich czczone. Jeden z nich wystawiony był na górze, wedle filozofów, do najwznioślejszych na ziemi policzony. Budowa ta sławną była ze sposobu kunsztownego, jakim wzniesioną została; z układu różnego rodzaju kamieni, rozmaitości ich kolorów, otworów porobionych na szczycie i poczynionych na nim budynków dla postrzegania wschodu słońca…… z kamieni drogich, które tu składano…. z dźwięków słyszeć się dających z wierzchołka świątyni, i z tego co się im (Słowianom) dzieje, gdy ten dźwięk o uszy się ich obije. Inny gmach tego rodzaju, wybudowany został przez jednego z królów ich na Czarnéj-Górze, otoczonéj cudownemi wodami, różnych barw i smaku, których zbawienne skutki powszechnie są znane. Mają w niéj wielkie bożyszcze, wystawiające Saturna, u nóg jego przedstawione są różnego rodzaju mrówki, kruki czarne i inne ptaki podobne. Widzieć tam także można, osobliwsze przedstawienia wszelkiego rodzaju Abissyńczyków i Etyopów. Inny ich budynek (świątynia) znajduje się na górze otoczonéj morską zatoką; zbudowany był z czerwonych korali i zielonych smaragdów. W pośrodku jego jest wielka kopuła, a pod nią stoi bałwan… naprzeciw niego, jest drugi… Wzniesienie téj świątyni, przypisują pewnemu mędrcowi, który żył za dawnych czasów w tym kraju.“ (Tłómaczenie Franc M. Charmoy).

(…)

Świątynia w Retrze (Rethre), którą opisał Thietmar, tak u niego wygląda:

 „Jest, pisze on, miasto w posiadłościach Redjarów, Riedegast zwane, [1] trzywęgielnego kształtu, i trzy w sobie bramy mające (Helmold wylicza ich dziewięć), które zewsząd las od mieszkańców nietykany i w poszanowaniu będący otacza. Dwie bramy miasta tego, dla wszystkich przybywających stoją otworem, trzecia ku wschodowi słońca zwrócona, najmniejszą się okazuje

Józef Ignacy Kraszewski, Sztuka u Słowian, szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiéj, Wilno, 1860

PS. Polanickie Bołdy to dziś Bubiszcze na Ukrainie

Strzemienny

Nazwa jednego z najstarszych polskich toastów pochodzi od rzeczownika STRZEMIĘ. STRZEMIENNE albo STRZEMIENNY to ‘toast spełniany na pożegnanie’ – pity jako ostatni, na samiutkim końcu. Jego nazwa wywodzi się stąd, że wznoszono go, gdy odjeżdżający już kładł nogę w strzemię, by konno wyruszyć w drogę.

Narodowe Centrum Kulury, Ojczysty – dodaj do ulubionych

Święcenie wianków

https://bazhum.muzhp.pl/media//files/Studia_Etnologiczne_i_Antropologiczne/Studia_Etnologiczne_i_Antropologiczne-r1999-t3/Studia_Etnologiczne_i_Antropologiczne-r1999-t3-s51-58/Studia_Etnologiczne_i_Antropologiczne-r1999-t3-s51-58.pdf

Tolerancja religijna

Gdy Niemcy ogniem i mieczem nawracali Słowian nad Łabą i dolną Odrą a Prusów, Żmudź i Litwę nad Preglą i Niemnem — naród lechicki, uosobiwszy w sobie wszystko, co dobrego i złego posiadał rdzenny charakter słowiański, nie wziął udziału ani w wojnach krzyżowych, ani potem w sekciarskich. Niemcy: Löwenberg w pracy swojej Das enthüllte Posen a później Jerzy Wagner, których nikt o szowinizm polski posądzić nie może, piszą: „Gdy w czasie reformacyi wielu Niemców wystawionych było w swoim kraju na jak najstraszniejsze prześladowanie, wtedy w katolickiej Polsce znaleźli oni gościnny przytułek. Polska już o wiele dawniej prześcignęła w tolerancyi wiary najbardziej cywilizowane państwa. Podczas gdy we Francyi Molai i Joanna d’Arc skończyli na stosie, gdy noc św. Bartłomieja i wojny religijne setki tysięcy pochłonęły ofiar, gdy w Hiszpanii teroryzm religijny Filipa, w Holandyi fanatyczni siepacze Alby, w Anglii krwawe rządy Maryi — niezliczone święcili hekatomby w ludziach, gdy Niemcy spalili Husa i nawet to samo uczynili z prochami Wiklefa w sto lat po jego śmierci — gdy się jeszcze przez cały wiek rozdzierali w krwawych wojnach religijnych — wydał w Polsce Kazimierz Wielki już r. 1356 statut tolerancyi i z Polski uczynił schronisko dla wszystkich, którzy w ówczesnym cywilizowanym świecie skazani byli na prześladowanie i śmierć.

Zygmunt Gloger, Encyklopedja Staropolska, 1900

Postrzyżyny

Postrzyżyny. Najdawniejszy z kronikarzy polskich, Gallus, wspomina kilku słowami o postrzyżynach syna piastowego Semowita i potem o uczcie u Ziemomysła, podczas której odzyskał wzrok syn jego siedmioletni Mieszko (Mieczysław I). Jakkolwiek Gallus przy tej uczcie nic o postrzyżynach nie dodał, to jednak wszyscy późniejsi kronikarze, jak Kadłubek, Mateusz Cholewa, Długosz i t. d., opisują na domysł postrzyżyny Mieczysława. Najnowsze badania historyczne Brücknera podają w wątpliwość: czy istniał rzeczywiście u Lechitów pogański obrzęd postrzyżyn, na co niema dostatecznych dowodów. O postrzyżynach mówi Lelewel, że w owych wiekach, kiedy prawa własności nie były należycie utwierdzone, ojciec przez postrzyżyny wprowadzał uroczyście i ogłaszał swego syna spadkobiercą.

Zygmunt Gloger, Encyklopedja Staropolska t. II, Warszawa, 1900

Upicie się na stypie

Na stypie, końcem uspokojenia u m a r ł e g o , obok k u c i
zastawiono piwo. W i d a ć , łzy i zawodzenia krewnych, poczytywano udręczeniem u m a r ł e g o ; a piwo ich żal koiło. Po dziś dzień upicie się n a stypie, u s p o k a j a u m a r ł e g o : — „ z a upokoj d u s z y ! „

Wiara Słowian z obrzędów, klechd, pieśni ludu, guseł, kronik i mowy słowiańskiej wskrzeszona, 1880

Tu warto zauważyć, że zwyczaj upijania się, a w każdy razie picia na stypie jest ponadnarodowy; nie ma amerykańskiego filmu ze stypą, na którym by nie pito.

Żeglarstwo

Można odnieść wrażenie, że Słowianie jak hobbici nie pływają. Ten artykuł o słowiańskich piratach udowadnia, że było inaczej:

Wiciędze – Słowiańscy pogromcy Wikingów